Cyfrowy ślad a wizerunek dzieci w internecie - Fundacja Orange
Pomiń nawigację

Strefa wiedzy

Cyfrowy ślad a wizerunek dzieci w internecie

Dorośli, którzy dzielą się zdjęciami i nagraniami z udziałem swoich dzieci w internecie często robią to z poczucia dumy, chęci podzielenia się ważnymi momentami z życia dziecka czy danej placówki. Choć nie mają złych intencji, to często być może nie zdają sobie sprawy, że narażają je na niebezpieczeństwo. Publikując materiał w mediach społecznościowych czy innych miejscach w internecie, praktycznie traci się nad nim kontrolę i nie ma już wpływu na to, kto zobaczy zabawne zdjęcie z wakacji, filmik z zakończenia roku szkolnego czy inną treść. Jak zatem zadbać o cyfrowy ślad dziecka i jak może nam w tym pomóc trend JOMO?

Czym jest cyfrowy ślad?

Ślad cyfrowy to wszystkie informacje, które pozostawimy po sobie w czasie naszych aktywności internetowych. To zarówno adresy IP, lista przeglądanych stron www, wypełnianie internetowego formularza, klikanie w reklamy, zakupy online, jak i opublikowane przez nas wpisy, zdjęcia czy filmy. W dobie rozwoju sztucznej inteligencji możemy być tym bardziej pewni, że wiele platform i aplikacji zbiera różne dane o nas i o tym, w jaki sposób korzystamy z cyfrowych usług. Także po to, aby dobierać nam treści i rozwiązania, które nas zainteresują czy przyspieszą wyszukiwanie. Nasze zachowania online są też analizowane, aby tworzyć kolejne rozwiązania i usługi, na które znajdzie się popyt.
Ślad cyfrowy tworzymy my sami, ale i inni o nas (ilekroć ktoś oznaczy nas na zdjęciu, poda, w jakim miejscu właśnie razem spędzamy czas, udostępni jakieś informacje o nas w komentarzu czy opublikuje film z naszym udziałem, ukazując nasz wizerunek).

Sharenting – jaka jest skala zjawiska?

Zdjęcia i filmiki z wakacji, z urodzin, ukończenia szkoły, z treningów sportowych, przedstawień artystycznych, ale i zwykłych codziennych sytuacji w domu. Materiały z udziałem dzieci obiegają internet. Dużą część tych zasobów publikują dorośli. Często razem z filmami czy zdjęciami udostępniane są dodatkowe dane i informacje na temat życia dziecka, jego pasji, upodobań.

Publikowane przez rodziców w sposób nadmierny, bezrefleksyjny określane jest sharentingiem (ang. share – dzielić się, parenting – rodzicielstwo).

Według raportu „Sharenting po polsku, czyli ile dzieci wpadło do sieci?” z 2019 roku aż 40% polskich rodziców udostępnia online zdjęcia i filmy z życia swoich dzieci, a jedynie 25% zapytało je o zgodę na publikowanie tych materiałów. Z tego samego raportu dowiadujemy się, że 65% rodziców twierdzi, że w ten sposób wyraża dumę ze swojego dziecka. Warto dodać, że rodzice najczęściej publikują materiały z wizerunkiem dziecka z okazji jego urodzin czy zakończenia roku szkolnego. Rzadziej pojawiają się zdjęcia dokumentujące dziecko podczas zabawy lub posiłku, a niektórzy dorośli dzielą się w swoich mediach społecznościowych zabawnymi sytuacjami z życia swojego potomstwa. Niestety, z przytoczonych badań wynika, że dorośli nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństw, na które narażają w ten sposób siebie i swoje dzieci.

Zjawisko sharentingu określa stricte działalność rodziców, ale warto podkreślić, że nadmierne i bezrefleksyjne udostępnianie materiałów z wizerunkami dzieci dotyczy także innych członków rodziny, a nawet wielu placówek i instytucji typu szkoły, przedszkola, świetlice czy domy dziecka. Często mają one swoje kanały komunikacji w internecie i opowiadają historie, wykorzystując treści tego typu, a także promując swoją działalność. 

Ryzyka publikowania wizerunków dzieci w internecie

Każde udostępnione zdjęcie, filmik czy komentarz mogą wpaść w niepowołane ręce. Mimo skasowania materiał mógł być wcześniej pobrany lub zachowany w firmie zrzutu ekranu. Pozyskany w ten sposób, może być zmieniany, także przy użyciu sztucznej inteligencji. Znane są przypadki modyfikacji zdjęć przy pomocy technologii deepfake, w ramach której do zdjęć twarzy nastolatek dorabiano roznegliżowane ciała, powodując wrażenie, że to ich nagie zdjęcia (tzw. deepnude).

Im materiał staje się popularniejszy, im więcej ludzi dzieli się nim w sieci, tym trafia do większej liczby użytkowników, a wówczas istnieje ryzyko, że osoba o złych intencjach wykorzysta zdjęcie lub filmik szkodliwy lub nawet nielegalny sposób.

Treści z udziałem dzieci mogą niestety być wykorzystane do aktów cyberprzemocy, dręczenia, a nawet szantażowania. Mogą zdradzać wiele prywatnych informacji o dziecku, którymi ono nie chciałoby się dzielić. Co więcej, informacje te mogą posłużyć osobom o złych zamiarach do nawiązania kontaktu z dzieckiem i zyskania jego zaufania, a potem wykorzystania czy zmanipulowania. W skrajnym przypadku – treść z wizerunkiem dziecka trafić może na serwisy z treściami pornograficznymi z udziałem dzieci.

Zdarzyć może się także kradzież cyfrowej tożsamości dziecka i wykorzystanie jego wizerunku do celów oszustwa np. zbiórki środków na „chore” dziecko.

Jak chronić wizerunek dzieci w internecie?

Udostępnianie w sieci wizerunku dziecka oraz jego danych, nawet jeśli w dobrych intencjach, może prowadzić do wielu zagrożeń. Warto więc zastanowić się, czy w ogóle to robić i być może znaleźć inną formę zaspokajania potrzeby dzielenia się ważnymi momentami z życia rodziny czy placówki, inną formę opowiadania przeżyć. Warto mieć na uwadze godność dziecka, ale i pozostawić mu prawo do opowiadania swoich historii tak, jak samo by chciało. Ważne jest bowiem, by moda i pęd do dzielenia się wszystkim w internecie, a czasami pogoń za lajkami i zasięgami, nie przysłoniła nam dbania o dobro, bezpieczeństwo i przyszłość dzieci.

Pod żadnym pozorem nie publikuj zdjęć czy filmów dzieci bez ubrania albo w niepełnym stroju, nigdy w krępujących, intymnych sytuacjach. Warto zwrócić uwagę, czy materiał nie ośmiesza w jakiś sposób dziecka (nawet jeśli dorosłym wydaje się „słodki” lub zabawny) i czy w tle zdjęcia czy filmu nie znajdował się adres szkoły czy miejsca, w którym dziecko aktualnie przebywa. Taka informacja może pomóc obcym osobom w identyfikacji miejsca i danych dziecka. Z tego samego powodu nie udostępniaj danych medycznych i innych ważnych dokumentów. A także zdjęć z dyplomami, na których są widoczne dane dziecka.

W przypadku starszych dzieci i nastolatków, które mają własne profile w mediach społecznościowych, kluczowe jest uświadamianie ich na temat prywatności, cyberprzemocy, czy wyłudzania danych. Warto już od małego uczyć, że każda aktywność, jaką podejmuje dziecko w internecie, zostawia po niej cyfrowy ślad. Im mniej zdjęć, filmów i informacji o dziecku udostępnimy, tym będzie bezpieczniejsze w cyfrowym świecie.

Warto oczywiście rozmawiać na ten temat z dziećmi, pytać i uczyć pytania o to, czy ktoś chce być na zdjęciu czy filmie. Ale jednocześnie mieć na uwadze, że dziecko (szczególnie młodsze) ze względu na swój wiek i etap rozwojowy, nie jest w stanie podjąć w pełni świadomej decyzji na temat tego, czy chce być pokazywane w internecie. Nie zna przecież wszystkich ryzyk i konsekwencji, jakie mogą się z tym wiązać. Ta odpowiedzialność jest po stronie nas – dorosłych. Dodatkowo, dziecko znajdujące się w sytuacji zależności od dorosłego – rodzica, nauczyciela, wychowawcy itp. – podejmuje często decyzje podyktowane tą zależnością.

JOMO, czyli radość z bycia offline

Kiedy ograniczamy swoją aktywność w mediach społecznościowych i rezygnujemy z udostępniania wizerunku dziecka, chronimy nie tylko jego i swoją prywatność. Inną tego zaletą jest spędzanie większej ilości czasu offline, z czym wiązać się może tzw. „radość z przegapiania”, czyli JOMO (Joy Of Missing Out). W przeciwieństwie do FOMO (Fear of Missing Out), czyli lękiem przed tym, co nas omija w sieci, JOMO to przede wszystkim odcięcie się od mediów i wybieranie aktywności na świeżym powietrzu, czasu spędzanego z bliskimi czy oddawanie się swoim pasjom offline. Jest to szczególnie ważne w obecnych czasach, kiedy już kilkuletnie dzieci bywają uzależnione od ekranów. Podejście w stylu JOMO pozwala na zdrowy odpoczynek i zregenerowanie umysłu zmęczonego ciągłym skrolowaniem i przyswajaniem nowych informacji. To także możliwość budowania wartościowych relacji na żywo i doceniania małych rzeczy. Dzięki temu jesteśmy „tu i teraz”, a także stajemy się mniej zestresowani i przebodźcowani.

Trend JOMO działać może nie tylko na korzyść naszego zdrowia psychicznego, lecz także pomagać przenieść swoją aktywność poza media społecznościowe. Ograniczenie aktywności w internecie pozwala też na zmniejszenie naszego cyfrowego śladu. Jeśli jednak dorośli zdecydują się publikować materiały z wizerunkiem dziecka, warto, aby mieli na uwadze wszelkie zagrożenia z tym związane.