Z analiz dr Ellen J. Helsper wynika, że osoby, które mają wysokie umiejętności cyfrowe (w kontekście obsługi narzędzi czy usług cyfrowych) i jednocześnie problemy emocjonalne, są bardziej narażone na negatywne konsekwencje intensywnego używania internetu. Można zatem wyciagnąć wniosek, że wspieranie w rozwoju inteligencji i odporności emocjonalnej oraz tzw. kompetencji „miękkich” jest ważną „tarczą” w tym, aby nie paść ofiarą niebezpiecznych i szkodliwych zjawisk środowiska cyfrowego.
Do zdrowego funkcjonowania w świecie informacji i mediów cyfrowych nie wystarcza rozwijanie umiejętności cyfrowych. W wielu sytuacjach powiedzieć można jeszcze dobitniej – kocentracja jedynie na technicznych, operacyjnych sprawnościach w obsłudze cyfrowych narzędzi może przynosić poważne koszty psychiczne i szerzej - społeczne.
Wysokie umiejętności obsługi technologii a dobrostan psychiczny
Jeśli brzmi to dla niektórych obrazobórczo, to polecam sięgnąć po wyniki analiz realizowanych przez dr Ellen J. Helsper z Katedry Mediów i Komunikacji London School of Economics and Political Science, zajmującej się nierównościami społeczno-cyfrowymi, których istota zawarta jest w załączonej grafice.
Widać na niej wykres pokazujący stosunek poziomu umiejętności techniczno-cyfrowych do deficytów w sferze emocjonalnej. Badanie pokazuje, że istnieją interakcyjne i pośrednie związki między tymi zmiennymi a negatywnymi skutkami intensywnego używania internetu. (Badanie na losowej próbie 18 709 dzieci korzystających z Internetu w wieku od 11 do 16 lat przeprowadzono w 25 krajach europejskich.) Najbardziej negatywne skutki intensywnego korzystania z internetu występują u dzieci z wysokim poziomem problemów emocjonalnych i wysokim poziomem umiejętności cyfrowych. Najmniej na te skutki narażone są dzieci bez deficytów psychicznych, posiadające wysoki poziom umiejętności cyfrowych (relacje interakcyjne).
Warto też w tym kontekście sięgnąć do raportów z potężnego międzynarodowego projektu badawczego „Yskills” (Youth SKILLS). Uczestniczyła w nim zarówno przywoływana tu autorka – Ellen J. Helsper – jak i cały szereg kluczowych postaci świata akademii i projektowania polityk publicznych w obszarze środowiska cyfrowego, zdrowia psychicznego i społecznego, w tym Sonia Livingstone, profesorka z London School of Economics and Political Science, a z polskiej strony dr hab. Jacek Pyżalski, prof. Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Rozpatrując je przez pryzmat wydanych w Polsce w ostatnim czasie raportów z badań, wysnuć można kilka punktów charakteryzujących obecną sytuację odnoszącą się do programów społecznych i edukacyjnych, których zadaniem jest tworzenie przyjaznych do życia i rozwoju warunków dla młodszych i starszych.
Sama technologia nie zbawia świata
Przez długi czas myśląc o rozwoju, funkcjonowaliśmy w paradygmacie technokratycznym. Objawiał się on przypisywaniem technologii ogromnej mocy i zdolności rozwiązywania złożonych problemów społecznych. Wiązał się z wielkim nadziejami oraz koncentracją na zdobywaniu i rozwijaniu sprawnego posługiwania się technologią. Tak rozumiane umiejętności cyfrowe postrzegane były (wciąż w wielu kręgach decyzyjnych są) jako najbardziej pożądane. Zakup sprzętu, wyposażanie sal w nowe urządzenia oraz rozwój infrastruktury stały się warunkiem niezbędnym dla rozwijania tego rodzaju umiejętności. Jeśli chodzi o przedmioty szkolne to sądzono, że drogą prowadzącą do sukcesu jest po prostu „inwestycja” w naukę informatyki.
Sprawna obsługa smartfona i aplikacji też nie wystarczy
Obecnie podejście to jest coraz bardziej kwestionowane. Silna krytyka w ostatnim okresie związana jest przede wszystkim z bezprecedensowym kryzysem zdrowia psychicznego i bijącymi na alarm wynikami badań odnoszącymi się do problematycznego używania internetu oraz ekspozycji na krzywdzące treści i zachowania innych. Jak wskazują raporty NASK „Nastolatki 3.0” 1/3 młodych ludzi spełnia kryteria wysokiego natężenia problematycznego korzystania z technologii. 1/3 przyznaje się do otrzymywania nagich i półnagich zdjęć. W porównaniu z pięcioma innymi badaniami w #ySKILLS krajami Polska charakteryzuje się najwyższym poziomem ekspozycji na intencjonalne treści destrukcyjne oraz wysokim prawdopodobieństwem sextingu.
Wzrasta odsetek decydujących się na spotkanie na żywo z osobą spotkaną w sieci. 70 proc. przyznaje, że największym problemem komunikowania się w sieci jest mowa nienawiści. Porażają dane dostępu do treści pornograficznych i serwisów hazardowych. Jednocześnie rosnącym w siłę zaburzeniem jest zjawisko dezinformacji. Ponad 40 proc. badanych uważa, że w sieci nie da się odróżnić informacji prawdziwych od fałszywych. Jedynie połowa interesuje się wiarygodnością profili oraz autorów w mediach społecznościowych. Niepokojące dane można mnożyć.
Wszystkie one pokazują, że sama sprawność posługiwania się sprzętem oraz oprogramowaniem nie musi i często nie pełni funkcji ochronnych. Takie wnioski pokazuje też właśnie Ellen J. Helsper. Omawiane przez nią badania dowodzą, że osoby z deficytami emocjonalnymi oraz wysokimi umiejętnościami technicznymi-cyfrowymi w wyższym stopniu narażone są na patologiczne doświadczenia w sieci. Warunkiem koniecznym dla konstruktywnego i zdrowego używania umiejętności cyfrowych wydaje się zatem zadbanie o rozwój emocjonalny oraz przyjazne, wspierające otoczenie społeczne.
Skuteczna profilaktyka
Jakie wnioski wyciągnąć można wobec programów edukacyjnych?
Po pierwsze, najwyższa pora na myślenie w kategoriach nie samych umiejętności, a kompetencji – czyli postawy (opartej na wartościach), wiedzy i praktycznych umiejętności. Tylko w taki sposób można kształtować krytyczną i refleksyjną postawę do świata i zjawisk społecznych, informacyjnych i cyfrowych. Ważne jest także to, by edukacja nazywana przez nas cyfrową zawierała w sobie krytycznie ważną – według badaczy #ySKILLS także – edukację informacyjną i medialną. Jej elementem powinna być także nauka higieny cyfrowej, która nie ogranicza się do kontroli czasu spędzanego przed ekranem, ale zawiera także umiejętności budowania i utrzymywania relacji, odpowiedzialności za innych, cały szereg zachowań zapewniających bezpieczeństwo psychiczne, społeczne i fizyczne, a także ochronę swoich danych. I tu przejść warto do kolejnego punktu.
Po drugie, wszystkie z programów tego typu zawierać powinny działania nastawione na wzmacnianie inteligencji emocjonalnej, która w dużym skrócie jest zdolnością do rozpoznawania emocji własnych i cudzych, wyrażania ich w bezpieczny sposób. To także kontrolowanie oraz wykorzystywanie emocji w celach rozwojowych – budowania relacji społecznych, realizacji pasji, nauki. Zawiera ona w sobie także podkreślanie poczucia odpowiedzialności za innych oraz empatii. Inteligencja emocjonalna, a w przede wszystkim empatia jest najskuteczniejszą „tarczą” i środkiem przeciwdziałania przemocy - online i offline. Programy edukacji informacyjnej, cyfrowej i medialnej zapewniać powinny także takie kompetencje jak współpraca w grupie, rozwiązywanie problemów, szacunek dla różnorodności, pozytywny stosunek do swojego ciała (ciałoneutralność) i wiele innych, niekoniecznie związanych jedynie z techniczną obsługą narzędzi cyfrowych.
Po trzecie, zadbać warto o to, żeby tak rozumiana edukacja cyfrowa, informacyjna i medialna nie wzmacniała atomizacji społecznej. Prawdziwie refleksyjne i krytyczne podejście może być rozwijane wyłącznie przez dialog, a nie dominację podawczych metod nauczania. Dialog zaczyna się od słuchania, a doświadczenia młodych ludzi w sieci są tak zróżnicowane, że pozwolenie im podzielić się z nami oraz swoimi rówieśnikami może być niezwykle cenne dla wszystkich.
O różnych nurtach pedagogiki mediów cyfrowych pisałem w artykule: Cztery nurty edukacji o mediach cyfrowych - Fundacja Orange.