Trwająca od kilku miesięcy dramatyczna wojna w Ukrainie spowodowała, że większą uwagę zwróciliśmy na jeden z krytycznych problemów społecznych – dezinformację, a szerzej, wszelkie manipulacje, jakim wszyscy możemy być poddawani w internecie. Są one konsekwencją funkcjonowania w świecie cyfrowym, w którym reguły życia społecznego poddawane są mechanizmom typowym dla mediów. Dezinformacja stanowi współcześnie szczególne zagrożenie, ponieważ większość kontaktów społecznych odbywa się za pośrednictwem technologii informacyjnych, które wspomagają także lwią część naszych działań we wszystkich dziedzinach życia.
Dezinformacja prowadzi do przemocy
Stan, w którym technologie informacyjne są elementem codzienności, tworzy nową hierarchię potrzeb. Najważniejszy w naszym codziennym funkcjonowaniu stał się dziś dostęp do wiarygodnej informacji. Wpływa on na jakość życia, a w sytuacjach ekstremalnych – przetrwanie. Od niego zależy też szybkość i skuteczność niesienia pomocy. Śmiało można powiedzieć, że informacja stanowi dzisiaj warunek konieczny do realizacji wszystkich potrzeb znanych nam dobrze z tzw. piramidy Maslowa, a więc: biologicznych, bezpieczeństwa, przynależności, uznania i samorealizacji.
Wspomniana na wstępie dezinformacja stanowi drugą, ciemną stronę, życia w społeczeństwie naszpikowanym cyfrowymi mediami. Warto wskazać, że jest ona działaniem świadomym i intencjonalnym. Odbywa się poprzez przekazywanie fałszywych informacji oraz całych linii narracyjnych lub wyrywania ich z pierwotnego kontekstu. Jej celem jest zawsze wywarcie szkodliwego wpływu na nasze zachowania lub decyzje. Dezinformacja podważa zaufanie, burzy społeczną solidarność, wyklucza ludzi i całe grupy społeczne oraz rodzi nienawiść. Nie powinniśmy zapominać, że prowadzi ona do różnych form ludzkiej krzywdy.
Z doświadczeń historycznych oraz analiz Gordona Allporta wiemy, że język jest pierwszą tamą dla wszelkich odmian społecznej destrukcji. To właśnie manipulacja, w tym dezinformacja, prowadzić mają do wytworzenia w przestrzeni publicznej języka, który stygmatyzować ma inaczej myślących czy wyglądających. Na tym etapie zaczyna się proces dehumanizacji, czyli odmowy przypisywania ludzkich cech swoim przeciwnikom i stygmatyzowanym grupom społecznym. Zwykle wykorzystywane są do tego uogólnione i nierzadko obelżywe sformułowania mające opisywać wszystkich przedstawicieli danej grupy (np. „ciapaci”, „karaluchy”, „podludzie”, „brudasy”). Pierwszą konsekwencją wrogiego języka jest unikanie bezpośrednich kontaktów z przeciwnikami, kolejnym krokiem jest stopniowa dyskryminacja, a ostatecznie pojawienie się aktów przemocy fizycznej.
Jednym z poważniejszych zagrożeń związanych z uleganiem takim formom manipulacji jak dehumanizacja przeciwników jest postępujący i prowadzący do przemocy proces radykalizacji powiązany z powstawaniem grup ekstremistycznych. Nie potrzeba jednak celów politycznych, by wpaść w pułapki różnych grup zamkniętych (ekskluzywnych), takich jak sekty, kluby para-biznesowe i inne „towarzystwa wzajemnej adoracji”, które prowadzą do społecznej izolacji uczestniczących w nich osób oraz akceptowania jawnych lub ukrytych form przemocy (fizycznej, psychicznej, ekonomicznej). Śmiało można zatem powiedzieć, że manipulowanie informacjami spełnia kryteria działań o charakterze przemocowym.
Psychoedukacja
Koncentracja na tym krytycznym etapie, jakim jest komunikowanie się ludzi ze sobą, staje się obecnie jednym z najważniejszych zadań psychoedukacji oraz edukacji obywatelskiej wszystkich grup wiekowych. Liczba polskich i zagranicznych raportów donoszących o skali dezinformacji, jakiej jesteśmy poddawani w Polsce rośnie z każdym miesiącem. Wystarczy wymienić regularne raporty stowarzyszenia Demagog, amerykańskiego think-tanku Atlantic Council czy Państwowego Instytutu Badawczego NASK, a także – co chcę polecić szczególnie – analizy autorstwa Anny Mierzyńskiej, członkini rady programowej Fundacji Orange.
Z danych Eurostatu wynika, że jedynie 16 proc. Polek i Polaków weryfikuje informacje pozyskiwane w internecie, w tym w mediach społecznościowych. Stawia nas to na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej, a miejmy świadomość, że samo sprawdzanie źródeł, to przecież tylko wierzchołek góry lodowej.
Dezinformacja jako jeden z kluczowych wymiarów manipulacji zaczyna się i kończy na człowieku. Dlatego tak fundamentalną rolę odgrywać musi świadoma i systemowa psychoedukacja prowadzona nie tylko na własną rękę. Konieczne jest także tworzenie rozwiązań instytucjonalnych takich jak: nowe programy nauczania, aktywny udział instytucji publicznych w walce z dezinformacją, zaangażowanie psychologów i pedagogów, rozwój współpracy instytucji z organizacjami pozarządowymi i uchwalenie nowych rozwiązań prawnych.
Sytuacja jest poważna. Jeszcze żadne pokolenie nie podlegało tak silnej presji informacyjnej, nie było w takim stopniu przeładowane wiadomościami i nie opierało swojego systemu społeczno-ekonomicznego na wytwarzaniu informacji w tak ogromnej ilości i coraz szybszym ich przekazywaniu.
Pułapki myślenia
Większość z nas w codziennym życiu wykorzystuje tzw. tryb myślenia automatycznego. Nie wymaga on wielkiego wysiłku poznawczego, przetwarzamy w nim komunikaty nieświadomie, szybko, opierając się na emocjach i automatycznych skojarzeniach. Jego przeciwieństwem jest myślenie kontrolowane, wysiłkowe, zaangażowane, uważne, opierające się na refleksji i racjonalnym wnioskowaniu. Im więcej trybu automatycznego, w tym większą liczbę poznawczych pułapek wpadamy. Twórcy programu „PRECOBIAS”, o którym więcej na końcu, posługują się mapą dziesięciu najczęściej popełnianych błędów poznawczych. Budowanie świadomości ich występowania jest pierwszym krokiem w kierunku ochrony przed dezinformacją.
- Efekt grupy wewnętrznej i zewnętrznej: związany z potrzebą przynależności do grupy jako integralnej części własnej tożsamości. Często jednak oznacza to definiowanie tej tożsamości poprzez przypisywanie negatywnych cech innym grupom, używanie stereotypów i budowanie postawy niechęci wobec innych.
- Efekt autorytetu: jako ludzie mamy skłonność do posłuszeństwa wobec osób i instytucji, którym przypisujemy wiarygodność. Często niczym w efekcie „aureoli” przenosimy sądy i opinie wydawane przez „autorytety” w danej dziedzinie na inne obszary życia, choćby nie były one poparte żadnymi dowodami.
- Efekt potwierdzenia: nasze przekonania odgrywają tak ważną rolę i tak duża jest ich siła, że obserwując świat, ograniczamy nasze pole poznawcze do poszukiwania potwierdzenia dla własnych poglądów i utwierdzenia się w nich. Przełamanie bariery własnego komfortu wymaga ogromnego wysiłku.
- Pozytywna retrospekcja: mamy tendencję do idealizowania przeszłości i patrzenia na nią przez różowe okulary, które nie tworzą właściwego punktu odniesienia dla porównań z sytuacją bieżącą.
- Efekt negatywności: ten ewolucyjnie zdrowy nawyk gwarantujący przetrwanie, ale obecnie będący pożywką dla nadużyć zarówno ideologicznych jak i komercyjnych, związany jest z prostym mechanizmem – wielokrotnie silniejszym zwracaniem uwagi na informacje o negatywnym wydźwięku niż na przekazy wyważone lub pozytywne.
- Zasada podczepiania się: daje w niej znać nasza oportunistyczna natura przyłączania się do „silniejszego”, do „zwycięskiej grupy”. Tak zwane „przekonania” większości przyjmowane są zazwyczaj dość bezkrytycznie.
- Zjawisko wrogich mediów: silne zaangażowanie oraz przekonania wpływają również na to, jak oceniamy relacje, artykuły i materiały formułowane przez media o tym, co jest dla nas ważne. Okazuje się, że badania z wykorzystaniem niezaangażowanych obserwatorów potwierdzają, że mamy tendencje do negatywnego oceniania materiałów na nasz temat oraz na tematy naszego silnego zaangażowania nawet, jeśli obserwatorzy postrzegają je jako neutralne lub pozytywne.
- Efekt wyższości obrazu nad tekstem: dostrzegana dzisiaj wyraźnie siła wpływu efektów wizualnych nad słowem pisanym we wszystkich grupach wiekowych, a im młodsze pokolenia, tym większy wpływ „kultury obrazkowej”.
- Efekt humoru: Wykorzystywanie dobrze znanych w danej kulturze elementów, które wywołują ciepłe skojarzenia i zawierają element humorystyczny, sprawia, że lepiej zapamiętujemy przekazy.
- Efekt przesypiania: opinie oparte na niewiarygodnych źródłach informacji potrafią wpływać na naszą postawę po dłuższym czasie, kiedy mózg usunie z pamięci (negatywnie zweryfikowane) podstawy leżące u podłoża danych opinii.
Cechy demokratycznego obywatelstwa
Co jako jednostki możemy zrobić, żeby radzić sobie z dezinformacją? Anna Mierzyńska podpowiada pięć nawyków: myśleć krytycznie, sprawdzać źródła informacji, nie spieszyć się, szukać i pytać oraz brać pod uwagę własne emocje.
Wiemy także, że tym, co pogłębia nasze zagrożenie manipulacją oraz różnymi formami przemocy, także tej w sieci jest niski poziom zaufania społecznego (w Polsce jest on dramatycznie niski – prawie 80 proc. z nas cechuje dystans do innych lub brak ufności), polaryzacja społeczno-polityczna cechująca się czarno-białą wizją świata, dogmatyzm poglądów, niski poziom zaufania do mediów profesjonalnych oraz instytucji publicznych, a także zjawiska oparte na iluzji, w tym wiara w magię, telepatię i zideologizowane postrzeganie religii.
W szerszym wymiarze walka z dezinformacją musi opierać się o rozwiązania instytucjonalne, których celem jest budowanie demokratycznego obywatelstwa. Autorem cenionym przez środowiska eksperckie zajmujące się przeciwdziałaniem przemocy, jest Fathali Moghaddam. Sformułował on 10 cech obywatela demokratycznego:
- Dopuszczanie do siebie, że mogę się mylić.
- Gotowość do konstruktywnego podważania norm i utartych reguł.
- Gotowość do zmiany własnej opinii, jeśli dowody mówią co innego.
- Potrzeba lepszego zrozumienia tych, którzy są inni ode mnie.
- Postrzeganie innych jako źródła nowej wiedzy, od których mogę się uczyć.
- Potrzeba poszukiwania różnorodnych źródeł informacji.
- Aktywne poszukiwanie nowych doświadczeń.
- Dzielenie się z innymi własnymi doświadczeniami, porażkami i sukcesami.
- Przekonanie o istnieniu reguł dobra i zła: relatywizm moralny nie służy demokracji. Wiąże się także z potrzebą akceptacji uniwersalności praw i godności człowieka (np. zapisanych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka).
- Zaakceptowanie, że nie wszystkie doświadczenia ludzkie mają tę samą wartość. Ważna jest umiejętność budowania na doświadczeniach konstruktywnych i odrzucanie gorszych.
Demokratycznemu obywatelstwu służą wszelkie metody nauczania i zarządzania oparte na autentycznym dialogu. Zaczyna się on od słuchania i próby wzajemnego zrozumienia. Zakłada otwartość na zmiany, uwzględnianie punktu widzenia innych, przy jednoczesnym zachowaniu własnej tożsamości. W skrócie rzecz ujmując, prawdziwy dialog zawsze prowadzi do zmiany społecznej i przemiany ludzi w nim uczestniczących. To właśnie dialog jest gwarancją doskonalenia umiejętności krytycznego myślenia, bo daje możliwość wychodzenia poza własne środowiskowe bańki, wąskie grupy społeczne, poszerza perspektywę myślenia i rozumienia innych punktów widzenia, uczy społecznych kompetencji i rozwija inteligencję emocjonalną. Nie trudno wywnioskować, że poszerzanie pola dialogu wymaga redukowania różnych wymiarów kojarzonych z autorytarnymi teoriami wychowania, w tym behawioryzmem, opartym na systemie karania i nagradzania.
Biorąc pod uwagę przedstawione wyżej zagrożenia, polecam inicjatywy, które bazują na dialogu i wzajemnym rozwoju wszystkich zaangażowanych, przeciwstawiają się rywalizacji na rzecz współpracy i wzajemnego wsparcia oraz pozwalają zdobywać umiejętności psychologiczne, informacyjne, medialne i cyfrowe:
- Programy naszej Fundacji: Mega Misja, Super Koderzy
- Poradnik Anny Mierzyńskiej „Jak chronić się przed dezinformacją w sieci?”
- Program PRECOBIAS oraz materiały dla nauczycieli, pedagogów, wychowawców oraz psychologów i pracowników socjalnych: PRECOBIAS - Prevention of Youth Radicalisation Through Self-Awareness on Cognitive Biases